THRASH'EM ALL mag. - ocena: 10/12 |
Chyba nikt nie lubi przyznawać się do błędów. Jeśli twierdzi inaczej, prawdopodobnie kłamie. Ja też nie lubię, ale zaraz mam zamiar się przyznać, chociaż bez przesadnego sypania głowy popiołem. Nic bowiem nie poradzę na to, że debiutancki album NOMAD, wydany jeszcze pod szyldem Novum Vox Mortis, był słabowity i tyle. Grupa ze stolicy płytek ceramicznych (Opoczna, jakby ktoś nie wiedział) niewiele lepiej prezentowała się na żywo i dość ożywiona działalność sceniczna NOMAD wydawała mi się jakimś dziwnym zbiegiem szczęśliwych przypadków. Kiedyś usłyszałem od znajomego, że NOMAD swoje kolejne wydawnictwo popełnił w lubelskim Hendriksie z Maltą za heblami i nie mogą znaleźć wydawcy, mimo że materiał zabija. Przyjąłem tę ‘rewelację’ z pobłażliwym uśmiechem, aż do teraz. Od paru tygodni mam w swym domostwie drugi album NOMAD, wydany za pośrednictwem wytwórni samego Killjoy’a z NECROPHAGII. Słucham więc 8 zawartych na krążku hymnów nienawiści do Zbawcy naszego i nie mogę wyjść z podziwu. Muzycy wyraźnie okrzepli, nabrali pewności siebie, nie błąkają się jak dzieci we mgle i co najważniejsze wypracowali podwaliny własnego i to w dodatku, bardzo ciekawego stylu! NOMAD zawsze traktował death/black metalową materię dość osobliwie, żeby nie pisać specyficznie, ale ‘Demonic Verses’ jest świadectwem pewnej dojrzałości, świadomości swoich poczynań. Płyta jest okrutnie agresywna, skomasowana, a przy tym pełna takiej trudnej do określenia ‘złej energii’, która bardzo mi się podoba. Gdzieś słyszę jakieś echa surowego, diabelskiego death metalu z Ameryki, ale są to tylko echa. Niesprecyzowane echa. Słuchając tej muzyki, nie mówię do siebie: ‘O k...a, kolejny polski MORBID ANGEL wannabe’. Oczywiście są tu też pewne niedoróbki, elementy trochę drażniące i niesprecyzowane (dość ciężka do zaakceptowania maniera wokalna Bleyzabela czy nieco zbyt przeciągnięte w czasie kompozycje), ale to mimo wszystko niuanse. NOMAD przygotowali bardzo frapujący i solidnie przygotowany produkt (produkcja wiadomo, miks G. Piwkowski, artwork Graal). Jest na czym zawiesić ucho i oko. Chylę czoła, duże zaskoczenie.
Powrót
Łukasz Dunaj |
MEGA-SIN - ocena: 8/10 |
Czasem zdarza się nam wszystkim narzekać. Taką już mamy, Polacy, naturę. Albo, paradoksalnie, mówimy wszem i wobec, że mamy najlepszą death metalową scenę na świecie, a nikt tego nie chce docenić. A tu mamy kolejny przykład na to, że „Polak potrafi”, bo oto jedna z najbardziej oryginalnych kapel z naszego podwórka, czyli Nomad, zawędrowała do stajni kierowanej przez Killjoy’a z Necrophagia - Baphomet Records. I może stać się jednym z jej mocniejszych punktów, bo nie oszukujmy się, wiele z wydawanych przez nią zespołów prezentuje średni poziom. Ale to już temat na inne dywagacje... „Demonic Verses (Blessed Are Those Who Kill jesus)” to dowód na to, że Nomad powoli, ale skutecznie brnie do przodu. Już wydana przez nich samodzielnie kaseta z materiałem „The Tail of Substance” pokazywała, że mogą być z nich ludzie. Dowiodła tego już w pełni płyta „The Devilish Whirl”, a w konsekwencji poprzedniej powstało najnowsze dziełko, którego o brak oryginalności będą się czepiać już chyba tylko jednostki zakompleksione i złośliwe. Nawet jeśli słychać jakiekolwiek podobieństwa do Morbid Angel czy Nile, to są w istocie śladowe. Takie wrażenie może nasuwać fakt, że kapela z Opoczna potrafi się poruszać wśród bardzo szybkich blastów, ale częściej sięgają po ciężkie granie, średnie i jakże diaboliczne w swej wymowie tempa, uzupełnione całym mnóstwem jadowitych wokaliz Bleyzabela (w tym punkcie Nomad zawsze różnił się od pozostałych krajowych bandów). Na nowym albumie zdarzają się też potężne, wręcz epickie numery w rodzaju „Insurrection”, co wprowadza pozornie nieoryginalny gatunek, jakim jest death metal w zupełnie nowy wymiar. Jedynym zarzutem, jaki mam wobec „Demonic Verses”, jest to, że gitary mogły zabrzmieć jeszcze mocniej i konkretniej, bo kto jak kto, ale Arek „Malta” Malczewski nagrywał już w Hendrix Studio płyty, na których ten element był bliski perfekcji (Behemoth, Azarath). Na koniec pozostaje jeszcze pytanie, czy i w naszym kraju przyjdą łaskawsze czasy dla niedocenionego dotąd Nomad? Tą płytą zasłużyli na to w pełni.
Powrót
Diovis |
RISE FOR VICTORY ‘zine |
Chłopakom z Opoczna kibicowałem od pierwszej produkcji, czyli od czasów nagrania świetnej kasety demo „Disorder” (jaka szkoda, że tylko nieliczni poznali walory tej produkcji). Kibicuję i dzisiaj, gdy są już po nagraniu czwartej w swym dorobku płyty, nazwanej nieprzypadkowo „Demonic Verses”. Nomad zawsze bluźnił, kontestował wiarę chrystusową, wychwalał zło – po prostu tworzył muzykę metalową, taką jaka powinna być! Nowy materiał, który niestety mam w okrojonej wersji, pokazuje w jak dobrej formie jest zespół. Niezliczone problemy ze składem, długie przerwy pomiędzy sesjami nagraniowymi i skromna, jak na tak znakomity zespół, liczba koncertów nie wpłynęły znacząco na tworzoną muzykę, stylistykę etc. Opocznianie kontynuują obraną na początku drogę – tworzą death metal. Oczywiście są różne oblicza death metalu, co zresztą łatwo zauważyć na kolejnych płytach Nomad. Dzisiejsze oblicze grupy, to niejako powrót do czasów debiutu. Muzyka jest trudniejsza w odbiorze, nie ma tylu melodyjnych riffów jak chociażby na „The Devilsh Whirl”. Dominują bardzo szybkie tempa, często skomplikowane przejścia, „łamane” motywy sekcji rytmicznej. Solówki pojawiają się sporadycznie, ale jeżeli już są, to powalają wykonaniem. Warsztatowo nie można nic zarzucić Nomad. Brzmieniowo tym bardziej. Płyta dopracowana wręcz do perfekcji – całość brzmi bardzo ciężko, masywnie. Z niecierpliwością oczekuję na pełną odsłonę „Demonic Verses”, która mam nadzieję nastąpi już wkrótce.
Powrót
Mirek |
MORBIDIUS PATHOLOGY |
Jeśli spojrzeć nieco wstecz, to nie sposób nie zauważyć, iż opoczyński Nomad, zresztą podobnie jak i cała rzesza naszych rodzimych kapel, nie miał swej podziemnej drogi usłanej różami. Na szczęście nie poddali się przeciwnościom i dumnie stawiali czoła trudnościom, a czas w tym przypadku działał, jak się okazało, tylko i wyłącznie na ich korzyść! Porównując dziś najnowsze wydawnictwo „Koczownika” z ich pierwszym, oficjalnym materiałem, którym było demo „Disorder” nie można nie zauważyć ogromnej ewolucji, którą przeszła muzyka tegoż kwintetu. Istotne jest to, że panowie z Nomad wierni pozostali muzycznym fundamentom, które niegdyś legły u podstaw ich twórczości i na nich sukcesywnie budowali własne muzyczne oblicze, które z wydawnictwa na wydawnictwo zyskiwało swoje własne, oryginalne rysy, charakterystyczne tylko i wyłącznie dla Nomad. „Demonic Verses” jest dla mnie osobiście na dzień dzisiejszy swego rodzaju apogeum muzycznej kreacji tejże kapeli, choć ani przez chwilę nie mam wątpliwości, iż nie powiedzieli oni, jako twórcy, ostatniego słowa. Jak już nadmieniłem, chłopaki z Nomad nie odeszli ani odrobinę od swych pierwotnych założeń muzycznych i w związku z tym, podobnie jak to miało miejsce w przypadku poprzednich materiałów, także i najnowsza odsłona autorstwa Nomad po brzegi wypełniona jest mrocznym, brutalnym, technicznym death metalem. I bardzo dobrze! Wspomniałem o progresji, która dokonała się w twórczości tegoż zespołu i już przy pierwszym przesłuchaniu w uszy rzuca się nadzwyczajna dojrzałość nowego materiału, tutaj nie ma miejsca na naiwne, proste, szczeniackie zagrywki! Tu się gra death metal najwyższej próby, proszę państwa! Interesujące, brutalne riffy, nieszablonowa gra perkusisty, świetnie rozplanowane linie wokalne (tradycyjnie w przypadku Nomad mamy do czynienia z dwoma rodzajami, czyli głęboki, niski growling oraz krzyki, skrzeki w wyższych rejestrach), wszystko to wbite w nieopisanie zachwycające aranżacje, które najzwyczajniej w świecie zwalają z nóg! Sądzę, że jedną z najwyraźniejszych różnic pomiędzy „Demonic Verses” a poprzednimi wydawnictwami jest ich szybkość. W tym względzie ostatni majstersztyk, który wyszedł spod rąk muzyków z Opoczna, zdecydowanie bardziej obfituje w szybkie, brutalne partie, które potrafią konkretnie pokiereszować słuchacza swą intensywnością oraz siłą. Nie ferujcie jednakże pochopnie wyroków, ponieważ żadną miarą nie mamy tutaj do czynienia z bezmyślną, ślepą nawalanką byle szybciej! Tutaj każdy doskonale zna swoje miejsce i przypisane mu zadania, z których doskonale się wywiązuje i dzięki temu otrzymujemy w efekcie istną machinę zniszczenia, która z ogromnym impetem dewastuje wszystko, co napotka na swojej drodze. Każdy utwór z osobna stanowi swego rodzaju death metalową perełkę, która może legitymować się arcyciekawą aranżacją i niebanalnymi pomysłami muzycznymi. Wspominałem, że słuchając „Demonic Verses” nie sposób nie odnieść wrażenia, że chłopaki z Nomad postawili na szybkość, ale nie oznacza to, że zabrakło na tej płycie średnich temp, czy też masywnych zwolnień. Nic z tych rzeczy! Wachlarz temp prezentowanych w muzyce Nomad jest dość szeroki i dzięki temu twórczość zespołu zgrabnie umyka monotonii raz to serwując nam sunącą do przodu nawałnicę z pozoru chaotycznych gitarowych zagrywek, którym wtóruje bestialska gra perkusisty oraz opętańcze wokale, by po chwili nieco uspokoić atmosferę częstując nas średnim tempem tudzież miażdżąc maksymalnym zwolnieniem „posypanym” rozsądną ilością iście diabolicznej melodii. Wszystko to sprawia, że „Demonic Verses” jest płytą, którą można określić mianem kompletnego death metalowego wydawnictwa, na którym odnajdziemy najlepsze i nieodzowne elementy tegoż gatunku takie jak brutalnosć, wściekłość, agresja, mrok oraz ciężar. „Demonic Verses” stanowi w mojej opinii wręcz idealny konglomerat będący wypadkową wszystkich tych składników i dzięki temu nie sposób postawić owemu wydawnictwu jakiekolwiek zarzuty. „Demonic Verses” to płyta idealna dla każdego, kto uwielbia brutalny, ciężki i mroczny, nie pozbawiony tego swoistego diabelskiego klimatu death metal. Zajebiste wydawnictwo!
Powrót
|
CENTURY MEDIA |
Blistering state-of-the-art deathgrind with melodic moments from this Polish unit who perfectly encompass the best of the unique Polish death sound without sounding redundant or boring
Powrót
|
ex-REPULSE REC./XTREEM MUSIC/AVULSED |
I heard to the CD-R and I must say it's fucking great.
Powrót
Dave Rotten |
PAVEMENT/CRASH MUSIC |
Really good stuff.
Powrót
Mark Nawara |
HAMMERHEART RECORDS |
The NOMAD CD was okay in my opinion, well played, well produced.
Powrót
Guido Heijnens |
LOST DISCIPLE |
It’s good.
Powrót
Rich |
COLD BLOOD INDUSTRIES/GOD DETHRONED |
I like the CD!
Powrót
Henry |
MAQUIAVEL MUSIC ENTERTAINMENT |
I have to admit that we were impressed with
the attitude of the band and the overall evolution in their musical
skills since their debut album "THE DEVILISH WHIRL".
Powrót
Célia Mateus |
LISTENABLE |
We thought it was very good (...) It's a very good album.
Powrót
Laurent |
BAPHOMET REC./NECROPHAGIA |
It's fukking brilliant!
Powrót
Killjoy |
INHUMAN DISTRIBUTION |
CD wydany total i muza jest zajebista! Nomad to jeden z moich
faworytów! Myślę, że to oni zamiast Decapitated powinni znaleźć się w takim położeniu!
Powrót
Sławek |